Kasetę zespołu Lord (dziwi mnie, jak nieraz beznadziejnie ludzie potrafią nazwać swój zespół) udało mi się swego czasu przegrać od jednego ze starych przyjaciół w Kłodzku, którego wszyscy znali pod pseudonimem Bohomaz. Miał on kilka takich demówek z zagranicy, które naprawdę były interesującymi rarytasikami w owym czasie, czyli w połowie lat 90-tych. Ciekaw jestem, czy jeszcze do dziś ma on gdzieś oryginał, bo mi została dobrej jakości kopia, z której odzyskałem dla Was kawał potężnego francuskiego Black Metalu z niesamowitym klimatem, melodyką i totalnymi klawiszowymi brzmieniami, które jak na tamte lata powalały mnie i do dziś jestem pod ich wrażeniem. Powiem szczerze, że jest mi znany tylko ten jeden materiał owego zespołu, ale okazało się, że później działali chłopaki coś jeszcze, choć rzekomo ich styl poszedł w stronę black/thrash niźli tego mrocznego, bliskiego greckim wyziewom piekielnym, metalu. Mimo to, w mojej kolekcji jest to rzecz bardzo wyjątkowa, nawet kiedy patrzę na tę "odkrywczą" nazwę. Trzy rozbudowane utwory świetnie oddające klimat, jaki tworzy okładka. Jest mistycznie, jest mgliście, mrocznie i ezoterycznie. Mgła cmentarna przecieka przez membrany, kiedy wsłuchujemy się w te upiorne dźwięki. Jest też jeden mankament, którego powinno się uniknąć na tym wydawnictwie. Chodzi o to, że wokalista nigdy nie powinien brać się wtedy za śpiewanie! Owszem, mordę wydziera jak trzeba, pięknie, ale śpiewać nie potrafi ni w ząb, bo kiedy jest taki moment na kasecie, to niestety ta mgła cmentarna szybko z powrotem do tego głośnika się wciąga, jak materializujący się duch, którego odstrasza radosny letni poranek, ot i tyle;) Polecam zapoznać się z tym materiałem każdemu, kto nosi w sobie wrażliwość na muzykę metalową lat 90-tych, bo to jest jedna z tych najlepszych pozycji, oczywiście zremasterowana jak trza;)
ZAWARTOŚĆ:
Zgrany i zremasterowany materiał audio w formacie mp3.
Skan obu stron okładki (wersja ksero).
TRACKLISTA:
DOWNLOAD:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz